Wędrując od krzyża do krzyża
Przydrożne krzyże, krzyże na rozstajach, krzyże na krańcach wioski... Ile legend, ile historii przekazywanych z pokolenia na pokolenie, w końcu zapominanych wraz z tymi, którzy je stawiali. A one dalej stoją na świadectwo wiary ludzi, którzy odeszli, na refleksję a czasem zbyt pośpieszny znak krzyża tych, którzy przyszli po nich. Drewniane, kamienne, betonowe, z Chrystusem odlanym w metalu lub nieporadnie wyciętym z blachy. Te w centrum wioski - zadbane, ozdobione, służące jako cele procesji w Boże ciało i Dni Krzyżowe. I te, trochę sieroce, gdzieś daleko, czasem w lesie, pod którymi też jednak często pojawiają się kwiaty.
Przed laty były krzyże jeszcze bliższe życiu wiejskiej wspólnoty. I procesji było więcej, i ludzie idąc piechotą na pole czy z pola mieli więcej czasu, by pod krzyżem przyklęknąć. A wyruszając w świat za chlebem, kiedy zostawili już za sobą wszystkie chałupy, mieli jeszcze u wylotu drogi wioskowy krzyż, pod którym mogli prosić Boga o opiekę przed wyprawą w nieznane. Przybysza zaś, który do wsi wchodził, krzyż ostrzegał: "porzuć złe zamiary, wejdź między ludzi z Bogiem w sercu".
Dzisiaj nie ma już "dalekiego świata", a z okien samolotu krzyży nie widać. Nawet z samochodu niełatwo je zobaczyć: nim zdążysz się przeżegnać, zostaną daleko w tyle.
Ale krzyże stoją i wiążą ludzkie losy z Tym, który z dwóch skrzyżowanych belek - znaku hańby - uczynił znak zwycięstwa i zbawienia.
Babice też mają swoje krzyże i historie tych krzyży, choć nie udało nam się dotrzeć do wszystkiego, co się w nich kryje. Poniżej zamieszczamy to, co udało się ustalić.
Wszystkich tych, którzy przejeżdżają przez naszą wioskę trasą Gliwice - Racibórz, mieszkańców wioski, którzy wyjeżdżają w kierunku wspomnianych miast i tych, którzy do niej wracają, pozdrawiają dwa krzyże postawione przy ul. Rudzkiej
Jadąc od strony Markowic, spotykamy betonowy krzyż u wylotu ul. Arki Bożka. Prawdopodobnie był on postawiony przez rodzinę Paliców. Piszemy "prawdopodobnie", ponieważ nie dotarliśmy do zródła, które jasno określałoby jego proweniencję. Za takim wyjaśnieniem przemawia fakt, że został on postawiony na parceli należącej niegdyś do rodziny Paliców. W latach siedemdziesiątych dopuszczono się profanacji tego krzyża -został on przewrócony, jednak bardzo szybko stanął z powrotem na swoim miejscu, dzięki ofiarności parafian, którzy przeznaczyli niedzielną zbiórkę pieniędzy na jego remont.
Jadąc tą samą trasą w kierunku Gliwic, mijamy drugi, również betonowy, krzyż. Od sześćdziesięciu lat stoi on w dawnym ogrodzie pp. Zagolów (obecnie Soliszów), gdzie w 1937 r postawił go Wiktor Zagola. Wcześniej po drugiej stronie szosy stał krzyż drewniany.
Nie udało się, niestety, odkryć tajemnic drewnianego krzyża przy ul. Wiejskiej, obok domu pp. Gabrysiów. Znana jest jedynie data ostatniej wymiany starego, zmurszałego krzyża na nowy. Stało się to 18 lat temu, a więc w 1979 r.
Idąc ulicą Wiejską w kierunku kościoła, natkniemy się na krzyż w ogrodzie pp. Franoszów (skrzyżowanie ze Szkolną i Powstańców). Jego historię przytoczył już w trzecim numerze "Parafianina" śp. Reinhold Sollich. Przypomnijmy jednak króciutko to, co już zostało napisane.
Krzyż ten stoi na miejscu dawnego pocholerycznego cmentarzyska. W 1934 r. silny huragan przewrócił go i wtedy nowy postawiono w obejściu gospodarstwa Wiktorii i Wincentego Walenków. (Wcześniejszy znajdował się w zagrodzie pp. Kuśków, po przeciwnej stronie ul. Powstańców). W roku 1976, kiedy i ten krzyż padł ofiarą czasu i wymagał wymiany, znaleziono pod nim butelkę z krótką informacją na temat jego historii, fundatorów, właścicieli działki, na której go postawiono, oraz ważniejszych wydarzeń, jakie w 1934 roku miały miejsce w Babicach. Informację tę kończy zdanie: "Czasy są politycznie niespokojne, ale wiara katolicka silna" (Całość tekstu patrz: Parafianin nr 3,1994). W 1995 r. drewniany krzyż został zastąpiony kamiennym, Jego fundatorem jest Józef Pielczyk.
W centralnym miejscu wioski, obok kapliczki św. Jana Nepomucena ustawiono betonowy krzyż, na którym umieszczono napis: "Fundatorem jest młodzieniec August Przybilla z Babitz, ur. 13 kwietnia 1878, um. 20 kwietnia 1896. Proszę o pobożny "Ojcze nasz" i "Zdrowaś"" Krzyż ten postawili Przybyłowie, przeznaczając na ten cel część pieniędzy oszczędzanych dla tak młodo zmarłego syna.
Podobną fundacją jest krzyż stojący u wylotu ul. Wyzwolenia. Jak głosi umieszczona na nim inskrypcja, został on postawiony w roku 1913 przez Jana i Paulinę (z domu Depta) Cieślików. Powodem była śmierć ich trzynastoletniej córki, Jadwigi.
O "czornym krzyżu" rzadko kto już dzisiaj wie. Stał w połowie drogi między Babicami a Raszczycami, na polu należącym niegdyś do Franciszki i Pawła Sobeczków, które od 1952 jest własnością rodziny Marii i Jana Kałusów. Po wojnie krzyż ten złamał się i, niestety, nie został na nowo postawiony. Obok pola, na którym stał, biegła droga z południa (Moraw) przez Babice, Szymocice, Rudy, Gliwice do Częstochowy. Był to stary trakt pielgrzymkowy i kupiecki. Na naszym terenie droga ta przebiegała przez pola za wioską, tuż pod samą granicą raszczycką i adamowicką w kierunku tzw. Brodka, by wejść do lasu adamowickiego i wyjść w Szymocicach, niedaleko obecnego basenu KWK „Borynia”.
Przy tej właśnie drodze, w Brodku, stoi inny krzyż. Nie sposób określić daty jego powstania, natomiast w świadomości parafian funkcjonują podania z nim związane. Mówi się, że na tym miejscu zamordowano nauczyciela, który dochodził do Babic. Według innej wersji zostali tam pochowani jacyś żołnierze. Obok krzyża tryska podobno źródełko, przy którym podróżni gasili pragnienie. Krzyżem tym opiekował się Franciszek Kuśka, zaś po II wojnie pieczę nad nim przejął Franciszek Wieczorek. W połowie lat sześćdziesiątych wichura złamała krzyż. Dopiero po trzydziestu latach, 31 października 1995 r., za sprawą rodziny Wydrów, krzyż pojawił się w tym miejscu ponownie. Jest to ten stary krzyż drewniany z ogrodu pp. Franoszów, który zastąpiono kamiennym (o czym była mowa powyżej). Teraz zawieszono na nim wyobrażenie Pana Jezusa, które wisiało jeszcze pierwotnie na krzyżu przedwojennym. Warto nadmienić, że właśnie do Brodka udają się co roku uczestnicy naszych oaz, odprawiając Drogę Krzyżową. Tam też zostawiają na cały rok przyniesiony na ramionach krzyż.
Wracając z Brodka do Babic, spotkamy jeszcze jeden krzyż. Tym razem w ogrodzie należącym do rodziny Falkusów. Jego fundatorem jest Franciszek Falkus. Krzyż ten stoi na miejscu tragicznej śmierci Emila Miki, którego żołnierze sowieccy wyprowadzili z domu i zastrzelili za stodołą w 1945 roku.
Z tragiczną śmiercią - tym razem leśniczego - związana jest też historia krzyża w Łężczoku. Jeszcze w roku 1993 stał tam dębowy krzyż, na którym widniała metalowa tabliczka z napisem: "Józef Wyrwich 16 IX 1921 r. padł z ręki kłusownika jako strażnik ochrony przyrody Łężczoka". Obecnie na tym miejscu stoi nowy krzyż, niestety, bez tej tabliczki. W połowie osiemdziesiątych lat w jednej z okolicznych wiosek umarł człowiek, który na łożu śmierci wyznał, że jest zabójcą Józefa Wyrwicha. Z innego źródła pochodzi informacja, jakoby Wyrwich miał zginąć na Trownikach.
To na razie wszystko, czego udało nam się dowiedzieć, chodząc po wsi i pytając co starszych mieszkańców. Jak zwykle przy takich okazjach, prosimy o wszelkie dane, które mogłyby uzupełnić tworzony obraz. Jakiekolwiek uwagi czy sprostowania będą z wdzięcznością przyjmowane. Bo krzyże, na szczęście, stoją i - mamy nadzieję - stać będą nawet wtedy, gdy każdy z nas będzie miał już swój własny krzyż na miejscu wiecznego spoczynku.